Żadne tam służby, przekupni urzędnicy, gangsterzy, broń Boże politycy. Nic podobnego. Afera Amber Gold to efekt rozterek seksualnych początkującego pedałka. A te setki milionów, które się rozmyły, to wydatki na męskie prostytutki, orgietki i inne podobne zabawy. Takie wnioski można wysnuć z emisji w TVN poświęconego motywom postępowania Marcina P odcinka Superwizjera.
Zręby kariery finansowej Marcina P to znajomości zawarte... nie, wcale nie z zadnymi szemranymi biznesmenami, ale z dwoma kolegami podczas paru tygodni, jakie spędził w nowicjacie w Zgromadzeniu Chrystusowców w Poznaniu. (czyli wszystkiemu winni Czarni). Wprawdzie Marcina P ze zgromadzenia wyrzucono za demoralizację kolegów, ale jest faktem, że właśnie z dwoma tam poznanymi, założył swoją pierwszą piramidę – zajmującą się usługami finansowymi Spóldzielnię Sampi. Skąd wziął się pomysł i pieniądze „na rozruch”, Superwizjer nie sprecyzował, koncentrując się na wzajemnych stosunkach trójki byłych nowicjuszy. Marcin P woził ich, pod pozorem szkoleń, po imprezach po całym kraju, , karmił, poił i ubierał. Oni w zamian wprowadzali go w sekrety stosunków analnych. Na reporterach szczególnie silne wrażenie wywarł fakt, że zaprosił swoich kumpli do loży VIP-ów podczas koncertu Simply Red. Coś najwyraźniej dla tevauenowców niesamowitego. Reportaż wspomina wprawdzie , że Marcin P tłumaczył swoim wspólnikom, że pieniądze odziedziczył po matce, ale poza stwierdzeniem, że była to biedna rodzina, tematem się nie zajmuje. Forsa była i już.
Pisząc o Marcinie P. dopuszczam się pewnej nieścisłości. Do swojego ślubu w 2009 ze szkolną koleżanką, Marcin P był Marcinem S. Ślub miał służyć dwóm celom: stawiał zasłonę dymną ukrywającą upodobania seksualne świeżo upieczonego żonkosia, a równocześnie pozwalał na naturalna zmianę nazwiska (już kojarzonego z aferami) na nazwisko żony. Żony dodajmy, pochodzącej również z bardzo biednej rodziny, dziewczyny całkowicie pozbawionej widoków na przyszłość. „On wszystkich kupował” podsumował kwestie małżeństwa jeden z rozmówców TVN.
Podsumowując autorzy stwierdzili, że materiały, czyli przede wszystkim zapisy rozmów Marcina P przez Gadu-gadu, zarekwirowane podczas śledztwa, które udostępnił im prowadzący sprawę sedzia, nie stanowią przedmiotu zainteresowania prokuratury, która nie bada wątku homoseksualnego afery.
Ten materiał , umiejętnie rozwinięty może wiec, nie tylko wybielić w sprawie Amber Gold tzw Układ Gdański, dostarczyć amunicji przeciw Seremetowi i Gowinowi (badał przebieg śledztwa), ale i ostatecznie zamknąć kwestię, co się stało z pieniędzmi i kto na szczeblu centralnym patronował przekrętowi. Nie lubię Tuska, ale tym razem mu współczuję – zatrudnienie jego syna w Amber Gold, może posłużyć do szantażowania premiera, na zupełnie nowej płaszczyźnie.
Ciekawie na tle tych rewelacji brzmi ostatnia wypowiedź Wałęsy. Chyba już wszyscy maja dość homoterroru a materiał TVN, poza wszystkim, idealnie nadaje się na początek rozprawy z tym środowiskiem i pokazanie jego demoralizacji, a że chodzi o władzę i olbrzymie pieniądze – tym razem żadna Środa czy inny Krzemiński, nie podskoczą. Młody Wałęsa musi się jeszcze sporo nauczyć.
Komentarze